Moje kilka słów o Doki Doki Literature Club
by Team Salvato
rok wydania: 2017
gatunek: specyficzna visual novel
Od jakiegoś czasu po internecie szaleje fenomen na temat jakiejś gry o animu-dziewczynkach. że niby na pierwszy rzut oka wygląda na kolejną AnimuCyckoGierkę, a ci co w nią grali mówią że jest naprawdę "disturbing" jak mówi. Tak się składa że lubię i animowane dziewczynki i niepokojące twory. Po prawie trzech godzinach z grą stwierdzam że ta gra może zaistnieć w Internecie jako drugi Undertale.
O czym to w ogóle jest? Well, DDLC jest grą tego typu, że niewiele jest co o niej opowiadać ponieważ prawie wszystko jest spoilerem. (Dlatego ograniczę ilość podrzucanych screenshotów, ponieważ prawie każdy to potencjalny spoiler, albo nic wartego uwagi). Jako że jestem blogerem z niczym do stracenia, podejmę próbę opowiedzenia Wam co tylko się da o tym tworze.
Mimo visualnovelkowych pozorów, gra wyraźnie zaznacza na stronie twórców, na Steamie (gra jest dostępna DRM-free ze strony ddlc.moe i od niedawna na Steamie do pobrania za darmo) oraz zaraz po jej włączeniu iż "nie jest odpowiednia dla dzieci oraz tych którzy łatwo wpadają w niepokój". Więc ci co oczekują cycków mogą się obejść ze smakiem (albo zajrzeć do mojej poprzedniej "recenzji").

I co my tam robimy w tym klubie? Wspominałem że gra jest specyficzną VN-ką, co nie zmienia faktu że nadal nią jest. Więc oczywiście będziemy zabiegać o względy każdej z ww. dziewczyn.
Wybór dziewczyny w danej ścieżce wybiera się poprzez pisanie wiersza. Monika, jako przewodnicząca klubu postanowiła celem integracji wymianę swojej liryki. Oczywiście w grze proces twórczy wygląda inaczej jak w prawdziwym życiu. Swój wiersz piszemy poprzez wybieranie konkretnych słów przyporządkowanych każdej z trzech dziewczyn. Tak trzech, bez Moniki. Ona... sprawuje nieco większą rolę w grze. Po charakterach dziewczyn można łatwo przyporządkować słowa (Czy aby na pewno? Warto się chwilę zastanowić). I w sumie oprócz tego, rozgrywka wygląda jak typowa powieść graficzna. Relacje między postaciami, rozwiązywanie konfliktów i tym podobne. Weterani gatunku poczują się jak u siebie.
A propos, nie ukrywam że DDLC to był mój pierwszy kontakt z VNkami. Więc nie wiem jaki jest próg wejścia w tego typu grach. Moim (innych w sumie też) zdaniem przechodzenie pierwszej ścieżki jest nazbyt długie. I pełne sztampowego romansu. Na szczęście kolejne już są wyraźnie szybsze i ciekawsze. Więc jeśli komuś gra się dłuży, niech wspomni moje słowa: warto jest przecierpieć tą pierwszą ścieżkę by potem być zaskakiwanym co krok. Gra posiada więcej niż jedno zakończenie w tym dwa prawdziwe.
I to w sumie tyle co mogę Wam powiedzieć na temat Puk Puk Literatura Klubu. Polecam każdemu kto chce być na bieżąco z internetowymi fandomami, visual novelkami lub niestandardowymi grami. Zwłaszcza kiedy jest za darmo. Gra nie jest strasznie długa, lecz cierpliwość jest wskazana. Mam nadzieję że mój tekst wzbudził w Was ciekawość.
☺ust Monika
Kuxism
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz